środa, 7 czerwca 2017

Co cenię w macierzyństwie najbardziej


Jak każda matka mam dni, kiedy mam ochotę
się na chwilę od wszystkiego wyłączyć, na szczęście takie chwile prędko gasi moja córka, która zazwyczaj wtedy zdąrzy mi już solidnie czymś nieświadomie"przyłożyć" jako że jest na etapie poznawania świata.. :D

Dziś jednak chciałabym napisać o tych dobrych dniach, z mega nastawieniem, ktrórych jest więcej, w zasadzie każdy dzień jest dobry, czasem po prostu energii trochę mniej.
Macierzyństwo od samego zajścia w ciąże budziło we mnie ogrom motywacji i ekscytacji jeśli chodzi o wychowanie swojego dziecka. Na każdym polu macierzyństwa staram się od początku doedukować lub po prostu nauczyć lub przynajmniej posiąść teorię, a w praktyce ogarnąc temat najlepiej jak potrafię, bo jak wiadomo - dziecko to nie maszyna z przyciskami, a odrębna jednostka ludzka która swoje myśli, czuje i potrzebuje.
Co cenię w swoim macierzyństwie najbardziej?
Swoje małe wielkie sukcesy.
Od początku wiedziałam, że chce się trzymać pewnych zasad i że to zaoowocuje w późniejszych miesiącach/latach. Tak też się stało, cieżka praca czasem łzy lub walka z nadopiekuńczością przyniosła niemałe efekty z których naprawde jestem dumna. Może i są to "małe" sprawy, jednak dają dużo komfortu na co dzień i dla mnie i dla Leny. Podkreślam - DLA MNIE, niekoniecznie dla reszty matek na tej kuli ziemskiej :D

Rytuały

Postawiłam na swoim jak tylko wróciliśmy ze szpitala, Lena od początku spała tylko i wyłącznie u siebie w kołysce, teraz w łóżeczku. Niezależnie czy była karmiona piersią jak na początku, czy mm tak jak teraz. Nie dajmy się zwariować, ja też potrzebuję się zregenerować, a po prostu spanie w trójkę nie jest już spaniem we dwoje, a tę sferę chcę zostawić dla siebie i męża - nie, absolutnie nie uważam, że jest to egoizm, ale te sfery życia też są dla mnie mocno istotne.

Kolejnym rytuałem są drzemki. Drzemki mamy do dziś i to aż dwie! Z tego jestem najbardziej dumna, bo to nie tylko odpoczynek dla mnie! Lena po drzemce nabiera całkiem innego nastawienia, jest wypoczęta, gotowa na kolejną część dnia bez marudzenia, z energią. Obie jesteśmy z tego rozwiązania zadowolone. Nie było łatwo, bo to wymaga pewnego poświęcenia, pory drzemek muszą być trzymane, nie mam w zwyczaju w godzinie drzemki przeciągać Leny na coś innego, jesteśmy wtedy w domu - tak się staram, a jak nie, to drzemke zaliczamy w wóźku, drzemka to drzemka, a nie wybijanie dziecka innymi atrakcjami, często nie takimi dla dzieci, tylko rodziców.

Wieczorna pora również jest rytuałem, a to dlaczego? Dlatego, że nasze dziecko ma swoją porę spania, również wyuczoną, nie była to łatwa droga, bo na początku było to w ogóle nie uporządkowane. Wiadomo - karmienia były co 2 h, mała klimatyzowała się do świata, jednak z czasem nauczyła się, że po kąpieli idziemy spać na całą noc, początkowo budziła się 2 razy, później jakiś czas wcale, a teraz zazwyczaj wstaje 1 raz na mleko, później od razu zasypia i śpimy do rana. Dlaczego wieczorny rytułał przetrwał? Dlatego, że my go szanujemy, pora kąpieli nie jest porą w której nie jesteśmy z małą w domu(chociaż jedno z nas zawsze jest) Pora kąpania to pora kąpania, Lena już sama o tym wie i czasem nas pogania :) Przychodzi godzina 20.30 i ma już po prostu ochotę iść spać. Wyjazdy również organizujemy tak aby ktoś już był z małą o tej porze, bo dziecko idzie spać i tyle. To jest dla mnie priorytet, potem reszta.

Jak usypiam dziecko?

Odpowiedź jest prosta - kładę, daje smoka i wychodzę, po kilku minutach zazwyczaj już śpi i przeważnie już bez smoka. W ciągu dnia potrafi zasypiać trochę dłużej, włączam szumisia, zostawiam w łóżeczku, zaglądne czasem ze 2 razy i drzemka się robi. Nie było tak od razu, ale jestem wytrwała w swoich postanowieniach i starałam się być konsekwentna. Oczywiście - zdarząją się extremalne przypadki kiedy męczy ząb lub cokolwiek innego - ale mowa tutaj o zdecydowanej większości tego co robimy.
Skąd wiem , że to już?
Zazwyczaj zaczyna po prostu marudzić, wspinać mi się na nogi lub popłakiwać.

Przytulasy i inne niunianie zostawiam sobie jak mała po prostu nie śpi, miłości u nas nie brakuje gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości <3

Bardzo dużo ciepłych słów zdarzyło mi się nie raz usłyszeć na temat tego jak udało mi się pewne rzeczy poukładać na temat zwyczajów z małą, zazwyczaj od rodziny, czasem od znajomych, bardzo miło mi to słyszeć i każdemu życzę żeby również posiadał swoje małe macierzyńskie sukcesy, to ważne!

Nie zawsze jesteśmy idealnymi rodzicami, nikt taki nie jest, ale z pewnością staramy się być najlepszymi jakimi potrafimy dla swojego dziecka <3

Owoce tego pomału widać, ostatnio zaobserwowałam jak bardzo mała jest samodzielna, potrafi się sobą sama zająć, pobawimy się razem, ale pobawi się rownież sama, czasem nawet widzę , że coś woli sama majstrować, ma swój mały świat, czasem patrze jak robi kolejne postępny i nie mam pojęcia kiedy to się stało, przed chwilą się urodziła. To z pewnością mój największy sukces.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz