środa, 13 czerwca 2018

Jak Ty matko ogarniasz?



Muszę podziękować kilku osobom, które dały mi motywację, abym dalej coś tu pisała.

Okazuje się, że jest spore grono osób które chętnie mnie czyta nawet jeśli tematy związane z macierzyństwem są im zupełnie obce. Jest mi niezmiernie miło!
Tak sobie dziś pomyślałam w związku z powrotem do pisania.. Ja zawsze mam coś do powiedzenia, w szkole notorycznie dostawałam uwagi za gadulstwo. Gadulstwo to moje drugie imię, teraz już to wiem!

Tematem postu będę JA. Dlaczego?

Fala pytań brzmiących: "jak Ty to ogarniasz?" Dała mi powód do stworzenia tego postu. Pomyślałam, że może zacznę wrzucać spontaniczne przemyślenia tak jak np teraz siedząc w pociągu i napawając się tymi pięknymi krajobrazami za oknem?

"OGARNIAM"

Istnieje jakaś sztywna definicja tego słowa? Dla każdego może oznaczać totalnie co innego. Dla jednego ogarniam, to nie chodzę w weekend na popijawy i nie wydaje wypłaty na alko, dla drugiego to studia, zaliczone egzaminy, niejedzenie kebsa codziennie na obiad, a dla trzeciego, to tylko przynoszenie pieniędzy do domu.
Mogłabym tak wymieniać..
Jeśli chodzi o mnie, powiem otwarcie, że zdecydowanie bardziej nie ogarniam niż ogarniam w moim pojęciu. Jakoś to się jednak dzieje, że jak nie ogarniasz, to itak musisz, bo życie nie czeka, nie daje czasu na zbyt długie zastanawianie i lament trwający tygodniami.

Często wracam do domu z Leną i siatami pod pachą i jedyne o czym marzę, to aby się położyć i zamknąć oczy. Oczu jednak nie zamknę, bo wchodzę w wulkan który wybuchł przed wyjściem z domu. Wszystko wszędzie leży, część naczyń czysta ale w zmywarce, druga część na wierzchu, 2 razy zmieniałam koszulkę, Lenie body zdarzyły już się 5 razy ubrudzic zanim zebrałyśmy się do pracy i żłobka, ups, zostawiłam prostownice na ziemi, ale don't worry-najważniejsze jest to, że ją odłączyłam, nie skupiamy się na szczegółach.. :D Dzień jak co dzień, nic idealnego, nic instamamowego z pięknie przerobionym wnętrzem w fotoszopie tylko do zdjęcia. Obowiązki, córka, obiad przydałoby się zrobić..
Jednak patrząc na to co się dzieje w social mediach mam wrażenie, że teraz już tylko filtry i pozy rządzą światem. A ja lubię wyjść bez makeupu, w trampkach, luźnym t-shircie i czuję się dobrze, ładnie, wspaniale. Dziecko najedzone, zadowolone, bez nadruku Tommy H. na koszulce też przeżyje, a raczej ma głęboko w D. ten nadruk, bo niczego to nie wnosi, za godzinę będzie już tam zacna plama po 2 śniadaniu, której później zapewne nie dopiorę :D

Zdecydowanie jestem tym rodzicem, który chce dać dziecku uśmiech, prawdziwe dzieciństwo, czasem obdarte kolano, dobry posiłek, zdrowe nawyki. Nie chcę natomiast robić z dziecka sztucznej kukły, ustawianej co dnia do zdjęcia na ścianie z milionem rzeczy które matka musi zareklamować, aby zdobyć lajki i hajsy. Dziecko tego absolutnie nie rozumie. Wolałoby pobawić się czuczu albo wrzucić do WC rolkę papieru. Taka ze mnie matka..Wy tak robicie jak ja nie chcę  ??  Absolutnie nie moja sprawa, wasze dzieci, ale moje zdanie. Taka ja - z przekonaniami, nieidealna, starająca się każdego dnia, której zdarzy się dać córze coś słodkiego :)

Kontynuując - lubię być sobą i lubię SIEBIE! Dlatego lubię też innych :)
Wiecie jak często nie mam już siły i się poddaję? Bez przerwy! Bez przerwy też wstaje i staram się być lepszą wersją siebie, szukam rozwiązań, nie siedzę w miejscu, wstaje i walczę, bronię swoich wartości, wkurzam męża, mam wady, zmieniam zdanie, uczę się, ale chce być kobietą niezależną z własnym kawałkiem świata, czegoś tylko dla siebie, bo to zdrowe i potrzebne. Jestem kobietą nie tylko na etacie matki, jestem też kobieta która razem ze swoim mężem bierze wszystko na klatę, pracuje i wspólnie buduje. To ma dla mnie największy sens, dojście do czegoś wspólnie, nie na skróty, nie stanie przed lustrem pół dnia, nie przeróbka ciała i twarzy w kukłę taką jak wszystkie instapolnishgirls z hashtagiem #naturalbeauty. To powinno być w cudzyslowiu..

Życie, wartości, prawdziwe szczere, a nie fałszywe przyjaźnie. Odgrodziłam się od tej sztucznosci, lansu, wydawania kasy na pokaz. Na insta modelka, na ulicy nie mogłam poznać.. Ale ja nie o tym.

Chciałabym powiedzieć Ci, że ja też mam czasem tragiczny dzień. Czasem chciałabym wrócić z pracy i nic nie robić, a przecież nie mogę. Po gorszym dniu zwykle jest ten lepszy lub po prostu moja córka rzuci mi sie w ramiona, powie "mama" i baterie ładują się od nowa. Tak właśnie kończy się definicja słowa ogarniam. Czasem ktoś po prostu sprawia, że wracasz na tory.

Każdy ma inny punkt odniesienia, każdy ma inne problemy i bariery do pokonania. Często czuje, że ludzie mierzą cały świat tylko swoją miarą, miarą tylko swoich problemów. Ja chciałam opowiedzieć o tym, co już mam za sobą.
Doświadczyłam ciąży, porodu, "urlopu" macierzyńskiego.. Generalnie - sporo czasu spędziłam w domu zajmując się dzieckiem, remontem, domem i garami. Miałam na głowie "tylko" to lub "aż" to.
Teraz mam to, plus pracę - żeby było zabawnie :)
Do czego zmierzam - jest bezapelacyjnie hardkorowo i bez trzymanki!
Ale nie zamieniłabym się z nikim!
Mam naprawdę wszystko, reszta to tylko kwestia czasu.

DLACZEGO NIE SIEDZĘ W DOMU?

Bo chce być kobietą pracującą, a przede wszystkim muszę pracować, jak każdy zwykły człowiek, aby mieć pieniądze. Teraz już wiem, że moje ambicje nie pozwoliłyby mi osiąść na mieliznie. Poza ambicjami, jest też ogrom satysfakcji. Dziecko się rozwija ze wzgledu na odpowiednio dobrany żłobek, ja się rozwijam zawodowo, razem z mężem jakos to ciagniemy. Po prostu to robimy, ogarniamy ! :)

Jestem marzycielką - dużo marzę, dużo marzeń sobie wyobrażam, jak zamknę oczy widzę jak się spełniają. Każdy cel który osiagnelam najpierw sobie wyobrażałam i widziałam jak będzie wyglądać, tylko na tym się skupiałam. Klucz do sukcesu, to marzyć, wierzyć i widzieć swój sukces!

Na koniec motywujące słowo

"Myśli pozytywne sprowadzają dobro.
Myśli negatywne sprowadzają zło.
Jesteś taki jak twoje myśli."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz