CZEŚĆ !
Jak już wiecie bądź nie wiecie - moje życie ostatnio obróciło się do góry nogami!
Dlaczego? Na świat przyszła nasza mała córeczka i zamieniła nas w kochających rodziców.
Jest wspaniale mimo tego, że czasem ciężko, bo mała żywotna Pyza absorbuje w 100 %,
ale nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa jak teraz.
Nie o samej Lence miał być post, jednak będzie silnie z nią związany.
W wolnej chwili między laktatorem, a moją małą Córką chciałam podzielić się z wami sukcesem w pielęgnacji swojego ciała w ciąży, a dokładniej oczywiście samego brzucha, który jest dla mnie niestety/stety bardzo istotny :)
Oczywiście zachodząc w ciążę jak każda przyszła mama wzięłam na klatę wszystkie możliwości -
rozstępy i inne ubytki na rzecz małego człowieczka, który we mnie rośnie, jednak mimo wszystko
postanowiłam zawalczyć!
Uważam, że najlepiej w ogóle zacząć od zapytania, czy mamy tendencje do powstania rozstępów?
Moja tendencja do roztępów ? 1000 % :)
Dlatego też dbając o skórę jak tylko mogłam, równocześnie nastawiałam się psychicznie na taką ewentualność, że może się nie udać - każdy powinien tak do tego podejść, bo inaczej finalnie mogłoby być ciężko gdyby nasze starania jednak poszły na marne, ja wolałam przynajmniej wtedy mieć pewność, że zrobiłam wszystko co się dało :) - głowa spokojniejsza no nie?
Kiedy zaczęłam smarowanie?
Zaczęłam od samego początku! Dosłownie, może to trochę chore, ale od 2 kresek na teście moje ciało stało się dla mnie priorytetem :) Nigdy wcześniej nie przywiązywałam do tego uwagi, czasem jakiś balsam, mega niesystematycznie.
Moja strategia :
Przez pierwsze 3-4 miesiące postanowiłam skupić się na samym nawilżeniu i ujędrnieniu skóry, żeby przygotować ją na rozciąganie jako, że brzuchol zaczął mi się pokazywać jakkolwiek dopiero na przełomie 5/6 miesiąca.
Do tego posłużyły mi dwa balsamy na zdjęciach poniżej:
Jak stosowałam?
Jeden rano drugi wieczorem po kąpieli.
Czym się sugerowałam?
Tak jak późniejsze kosmetyki, te również musiały posiadać określony skład.
Krótko mówiąc substancje, które wnikają w głębsze warstwy skóry i przyczyniają się do jej regeneracji nawilżenia i odbudowania. Te właśnie powyższe takie wymogi jak najbardziej spełniają, zanim jednak do tego doszłam studiowałam cały internet, fora, tłumaczyłam składy i w pewnym momencie czułam się jak niedoszły kosmetolog :D
Tak na przyszłość, to bardzo pomógł mi genialny blog SROKAO. Nie tylko dla kobiet w ciąży, ale również już dla obecnych mam. Wszystkie analizy na tip top, można skompletować wyprawkę dla bobasa bez tablicy mendelejewa w składzie - polecam :)
Czasem jeszcze przeplatałam te dwa balsamy oliwką, która pojawi się za chwilę.
Koszty:
Tak - balsam z pshysiogela do najtańszych nie nalezy, jednak ja nie szczędzę sobie $ na takiego typu
rzeczy z wiadomych przyczyn.
Balsam z Ziaji posiada przystępną cenę w granicach 20zł.
Zużyłam jak dobrze pamiętam 2 butelki.
Co smarowałam?
Głównie brzuch, ale też piersi, uda i pośladki.
PIELĘGNACJA DOCELOWA MAJĄCA NA CELU UTRZYMANIE CIĄGŁOŚCI MOJEJ SKÓRY PO CIĄŻY
MOJA ZŁOTA TRÓJCA
sama natura, wszystko organiczne
Opisów tych produktów nie będę zamieszczała, bo są od tego lepsze strony, ale napiszę krótko w czym rzecz :)
Biały pojemnik - najlepszy 100% naturalny kosmetyk, który widnieje w składach wszystkich najlepszych kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji ciała - NIERAFINOWANE MASŁO SHEA/KARITE
Smierdzi okropnie, dlatego tak czy owak zaczęłam je stosować dopiero po 3 trymestrze kiedy ustąpił mi wstręt na większość zapachów.
Masło nalezy wcześniej rozpuścić w kąpieli wodnej i doradzam przeznaczyć na to osobną za dużą koszulkę, bo wchłania się bardzo długo i zapach niestety do tego czasu również jest odczuwalny,
ja się nie poddałam, pod koniec ciąży już jako tako go znosiłam(czego nie powiem o Michale :D), wyznaczyłam sobie minimum 3 dni w tygodniu w których obowiązkowo smarowanie shea i KONIEC kropka. Jak dacie rade więcej - chwała wam za to, tylko polepszycie swoją sytuację.
Reszta dni zarezerwowana dla reszty orszaku, czyli:
- Oliwki hipp - tylko i wyłącznie ta! Dlaczego? Skład - poczytajcie :)
- Masła Lulu&Boo przeciw rozstępom - masło 100% naturalne, również zawiera shea, ale oprócz tego kilka innych aktywnych naturalnych składników dobroczynnych dla naszej skóry, czasem ciężko je dostać, jest mało powszechne, kosztuje majątek, ale uwierzcie mi, to wszystko naprawdę działa, a bynajmniej ja z tego masła jestem okropnie zadowolona, mam je jeszcze i nadal smaruje!
link do sklepu przy okazji z całym opisem
http://www.organicall.pl/pl/p/LuluBoo-Maslo-do-ciala-przeciw-rozstepom/121
Co jest ważne?
Ważna jest systematyczność. Smarowałam się minimum 2 razy dziennie, była to moja zmora, bo chodziłam głównie tłusta i czasem "śmierdząca", ale teraz wiem, że było warto, bo mój brzuch nie nosi na sobie żadnych śladów ciąży (a skórę miałam naprawdę ponaciąganą mimo tego, że nie miałam mega ogromnego brzucha) poza oczywiście lekkim rozciągnięciem skóry, co akurat dla mnie nie stanowi problemu, bo po połogu klasycznie wracam do ćwiczeń :)
Smarowałam brzuch nawet nocą kiedy budziła mnie swędząca i napięta skóra, to zaczyna się dopiero po 6 miesiącu, apogeum z tego co pamiętam w 8, miałam ochotę wydrapać sobie skórę do krwi, kto przeszedł ciążę na pewno wie o czym mówię. Aby się nie drapać smarowałam ile wlezie, bo to pomagało jak i chłodna kąpiel. Czasem naprawdę miałam wrażenie, że tak swędzi i jest tak napięta, że na pewno popęka!
Poza kosmetykami pilnowałam, aby PIĆ WODĘ!
W zasadzie nie piłam w ciąży nic poza wodą, sporadycznie herbatą i raz dziennie kawą.
Woda szła u mnie litrami, przefiltrowana przez Britę.
Skóra musi być również nawodniona, pamiętajcie!
Poza pielęgnacją i spożywaniem dużych ilości wody, dbałam oczywiście o to co jem tak jak i przed ciążą, nie stosowałam żadnej diety, bo o tym w ciąży nie można absolutnie mówić, ale starałam się jeść głównie zdrowo i lekko, aby moje dziecko dostawało ode mnie to co najlepsze! Cheatday'e oczywiście zostały, Lena w 2 trymestrze bardzo "domagała" się czekolady i innych cudawianek.
Na moje szczęście zachcianką nr 1 były całe 9 miesięcy owocę, oszalałam na tym punkcie jeszcze bardziej niż przed ciążą, pochłaniałam kilogramy owoców, a sezon na nie oczywiście sprzyjał mi do samego porodu :)
O jedzeniu rozpisywać się nie będę, jednak chciałam zaznaczyć, że to jak się odżywiamy, a co za tym idzie - ile tyjemy w ciąży i w jakim tempie ma według mnie bardzo znaczący wpływ również na skórę. Musimy pamiętać o wszystkich tych aspektach, a na pewno się uda!
Trzymam kciuki za przyszłe mamy, którym choć trochę uda mi się pomóc, bo temat rozstępów, to
ciężki orzech do zgryzienia, ja do ostatniego dnia ciąży budząc się oglądałam swoje ciało z każdej strony z nadzieją, że nic podejrzanego nie zobaczę i tak też się stało. Mi się udało, mam nadzieję, że wam też
<3
Pytajcie, jeśli będę mogła pomóc, na pewno pomogę!



tutaj tez cos na ten temat https://jaskosklep.pl/blog/28_jak-uniknac-rozstepow-w-ciazy.html
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem zdania, że można stosować różne specyfiki ale należy to robić oczywiście z umiarem. Istotnym jest również aby śledzić kalendarz ciąży https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/31-tydzien/ i wiedzieć na co można sobie pozwolić, a na co nie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie ogólna pielęgnacja w okresie ciąży jest ważna, ale ja jestem zdania, że również i lekarz ginekolog musi być dobry. Dlatego ja zdecydowałam się na ginekologa z https://cmp.med.pl/cmp-ochota/ginekolog/ który w dokonały sposób poprowadził moją ciążę.
OdpowiedzUsuń