Vintage - jak to profesjonalnie i ekskluzywnie brzmi..
Szkoda tylko, że ja ciągle mam wrażenie, że pójście do lumpa, to jakaś obciachowa czynność, a już nie wspomnę o tym, że ktoś nas może zobaczyć jak tam wchodzimy, olaboga! To dopiero będzie gadane!
Żartuję oczywiście, ale jeśli chodzi o większość społeczeństwa, to tak to właśnie wygląda.
Za każdym razem jak z kimś o tym rozmawiam, to klimat robi się dziwny. Często słyszę, że ja to nie chodzę, bo nie umiem się przemóc, bo nigdy nie chodziłam, bo trzeba buszować. Ja wam powiem - wstydzicie się ! :D Pycha zjada ludzi do tego stopnia, że nie są w stanie się przyznać, że kupują coś z 2 ręki, z 2 duszą, za "fortunę" jaką jest kilka złotych. Teraz trzeba mieć wszystko firmowe, nowe, najlepiej otwierane na oczach instafollowersów - M A S A K R A
Sympatią do tego typu zakupów zaraziła mnie moja Mama, dla której metki i ceny z kosmosu są na szarym końcu listy must have, dlatego najczęściej fruwamy po lumpexach razem :)
Najfajniejsze perełki ubraniowe mam właśnie stamtąd! Kilka fajnych kiecek, bluzy, sweterki które mam kilka sezonów.. Lena swoje skarby też posiada i to nie byle jakie!
Kiedy jeszcze byłam w ciąży wędrowałam co czwartek na samo otwarcie polować dla niej na śliczne, dobre jakościowo ciuszki, tego nie da się zniszczyć - wierzcie mi. Ktoś zapłacił za 2 pary pajacyków 100 zł, a ja 5 zł :) To jest wspaniałe, a nie obciachowe.. Później ktoś mnie pyta, gdzie kupiłam to, czy tamto dla Leny. No jak gdzie? W lumpie!
Ciocie i babcie Leny też mi się udały, od nich też kilka zacnych łupów miałyśmy i do tej pory mamy!
Ostatnio doskonale wychodzi mi polowanie na skórzane firmowe buty w świetnym stanie, można za coś zapłacić 10 zł i się nie martwić, że dziecko zajedzie nam drogie buty na żłobkowym podwórku. Ostatnie całkiem nowe letnie trampki dla małej muszę prać co drugie wyjście i za miesiąc będą do śmieci :)
Oczywiście, że kupuje i kupowałam jej nowe rzeczy, tak samo dla siebie. Całkiem przyzwoitą sumkę w ciąży wydałam na te wszystkie nowe piękne ubrania.. ale gdyby nie vintage, wydałabym dużo dużo więcej. Do tej pory tak jest, kupuję nowe, ale kupuję też unikatowe pojedyncze sztuki wyjątkowych ubrań, których nie będzie miała na sobie inna dziewczynka w żłobku.
Cały fenomen tych ubrań polega na tym, że są niepowtarzalne i tylko nasze. Nie trzeba się martwić, że ktoś na imprezie wyskoczy w tej samej kiecce z h&m'a, bo akurat nowa kolekcja. Mamy coś unikalnego, ale nie za niewyobrażalną sumę. Zawsze jak coś upoluję, to wracam do domu zachwycona, że wydałam parę złotych na nową koszulę, firmową bluzę lub elegancką sukienkę :)
Satysfakcja z upolowania fajnej perełki uzależnia.
Jest jeden minus!
Nie mam na to już tyle czasu co kiedyś :)
a wy, lubicie chodzić po szmateksach?
Ja bym mogła godzinami buszować!
sukienka na zdjęciu 100% VINTAGE

Wstyd się przyznać, ale już prawie rok w second-handzie nic nie kupiłam :( a kiedyś tak lubiłam wyszukiwać tam cuda :P tak jak mówisz - coraz mniej czasu :( a szkoda.
OdpowiedzUsuń