poniedziałek, 25 czerwca 2018

Baterie należy ładować




Każdy z nas ma w sobie mechanizm który jest napędzany przez pewna energię. Czerpiemy ją z każdej sfery życia. Poczynając od jedzenia poprzez uśmiechanie, ramiona bliskiej osoby, spokój, odpoczynek fizyczny i psychiczny, dobry sen. 

Rodzic to taka istota, która w momencie narodzin dziecka traci po trochu z każdej sfery życia, zyskując mimo wszystko więcej z innej, ale jednak - energia wystawiona jest na próbę przetrwania. Życie codzienne testuje nas z każdej strony, nie zostawia na nas suchej nitki i różnie to bywa - raz lepiej, raz gorzej, raz fatalnie, a raz wspaniale :)
Czasem dzień jest tak fantastyczny, że chciałoby się zatrzymać czas, a raz tak masakryczny, że czekamy aż będziemy mogli paść na łóżko..

Dziś chciałabym napisać, że każdy z nas czasem potrzebuje odpocząć, odłożyć na bok życie codzienne, prace, oddać dziecko pod opiekę babci, wyjechać, zmienić otoczenie, oderwać się od garow, pampersów i wstawania w nocy. Nie przybijajcie się do krzyża i nie mówcie, że zawsze sobie świetnie radzicie, macie energię i chęci, bo takie rzeczy tylko na wyimaginowanym instagramie. Bardzo nie lubię tendencji robienia z siebie męczennicy. Jasne, że jesteśmy zmęczone, potrzebujemy odpocząć i pozwólmy sobie pomóc :) chociażby dlatego żeby wrócić z nową energia i docenić to co mamy. Rutyna to najgorsze co może nas dosięgnąć i ten kto był blisko niej wie o czym mówię! Trzeba dbać zarówno o zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Śmiało mogę powiedzieć : tak, zostawiłam swoją córkę z babcią, wyjechałam z mężem na kilka dni, wypoczeliśmy niesamowicie! 

Pewnie, że się stęskniłam za córką, dlatego też fajnie było sobie zatesknić, bo na co dzień to raczej ciężko.. :D


Macie takie miejsca w które lubicie wracać? W których czujecie się całkowicie odosobnieni od problemów i trosk?
Dla mnie jest to przede wszystkim mój dom oraz dom rodziców Michała. Tym razem właśnie tam spędziliśmy kilka dni. Książkowa sielanka, oaza spokoju, mnóstwo zieleni, kwiatów, owoców - przyrody.. zapach drewna.. Żyć nie umierać! Poranny spacer po maliny na śniadanie.. Zapach miodu i dymu.. To są rzeczy niezastąpione. Tak jak rodzina. Chciałam wam pokazać kawałek pięknego świata..
Takie moje dzisiejsze refleksje tradycyjnie w pociągu.. Jestem zmęczona, a w środku taaaka spokojna. Było wspaniale, ale miło wraca się do swojego domu, do swojego dziecka, psa i kątów. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!














piątek, 15 czerwca 2018

Czy Vintage to obciach?


Vintage - jak to profesjonalnie i ekskluzywnie brzmi..

Szkoda tylko, że ja ciągle mam wrażenie, że pójście do lumpa, to jakaś obciachowa czynność, a już nie wspomnę o tym, że ktoś nas może zobaczyć jak tam wchodzimy, olaboga! To dopiero będzie gadane!

Żartuję oczywiście, ale jeśli chodzi o większość społeczeństwa, to tak to właśnie wygląda.
Za każdym razem jak z kimś o tym rozmawiam, to klimat robi się dziwny. Często słyszę, że ja to nie chodzę, bo nie umiem się przemóc, bo nigdy nie chodziłam, bo trzeba buszować. Ja wam powiem - wstydzicie się ! :D Pycha zjada ludzi do tego stopnia, że nie są w stanie się przyznać, że kupują coś z 2 ręki, z 2 duszą, za "fortunę" jaką jest kilka złotych. Teraz trzeba mieć wszystko firmowe, nowe, najlepiej otwierane na oczach instafollowersów - M A S A K R A

Sympatią do tego typu zakupów zaraziła mnie moja Mama, dla której metki i ceny z kosmosu są na szarym końcu listy must have, dlatego najczęściej fruwamy po lumpexach razem :)

Najfajniejsze perełki ubraniowe mam właśnie stamtąd! Kilka fajnych kiecek, bluzy, sweterki które mam kilka sezonów.. Lena swoje skarby też posiada i to nie byle jakie!
Kiedy jeszcze byłam w ciąży wędrowałam co czwartek na samo otwarcie polować dla niej na śliczne, dobre jakościowo ciuszki, tego nie da się zniszczyć -  wierzcie mi. Ktoś zapłacił za 2 pary pajacyków 100 zł, a ja 5 zł :) To jest wspaniałe, a nie obciachowe.. Później ktoś mnie pyta, gdzie kupiłam to,  czy tamto dla Leny. No jak gdzie? W lumpie!

Ciocie i babcie Leny też mi się udały, od nich też kilka zacnych łupów miałyśmy i do tej pory mamy!
Ostatnio doskonale wychodzi mi polowanie  na skórzane firmowe buty w świetnym stanie, można za coś zapłacić 10 zł i się nie martwić, że dziecko zajedzie nam drogie buty na żłobkowym podwórku. Ostatnie całkiem nowe letnie trampki dla małej muszę prać co drugie wyjście i za miesiąc będą do śmieci :)

Oczywiście, że kupuje i kupowałam jej nowe rzeczy, tak samo dla siebie. Całkiem przyzwoitą sumkę w ciąży wydałam na te wszystkie nowe piękne ubrania.. ale gdyby nie vintage, wydałabym dużo dużo więcej. Do tej pory tak jest, kupuję nowe, ale kupuję też unikatowe pojedyncze sztuki wyjątkowych ubrań, których nie będzie miała na sobie inna dziewczynka w żłobku.

Cały fenomen tych ubrań polega na tym, że są niepowtarzalne i tylko nasze. Nie trzeba się martwić, że ktoś na imprezie wyskoczy w tej samej kiecce z h&m'a, bo akurat nowa kolekcja. Mamy coś unikalnego, ale nie za niewyobrażalną sumę. Zawsze jak coś upoluję, to wracam do domu zachwycona, że wydałam parę złotych na nową koszulę, firmową bluzę lub elegancką sukienkę :)
Satysfakcja z upolowania fajnej perełki uzależnia.


Jest jeden minus!
Nie mam na to już tyle czasu co kiedyś :)

a wy, lubicie chodzić po szmateksach?
Ja bym mogła godzinami buszować! 


sukienka na zdjęciu 100% VINTAGE 






środa, 13 czerwca 2018

Jak Ty matko ogarniasz?



Muszę podziękować kilku osobom, które dały mi motywację, abym dalej coś tu pisała.